środa, 21 marca 2018

Jazz ? Tak, to oczywiste ! #4


Witajcie ponownie, w czwartej już odsłonie serii jazzowej ! Jak zawsze z polotem świeżości i pierwiastkiem odkrywczości. W tym tygodniu miałem niemały dylemat co do wyboru bohatera tej części, bo w planach był pewien album z mojej biblioteczki. Jednakże nie bardzo podchodzi mi jego formuła, a dokładniej gatunek jazzu, jaki tam dominuje. Ale gdy tylko przybędzie we mnie więcej chęci i czasu, na pewno nie odpuszczę sobie możliwości wyrażenia o nim kilku zdań.

Co w takim układzie wybrałem ? Pamiętacie może ostatni album który opisywałem, czyli Pozorovatelna  od Jazz Q ? Otóż tym tropem zawędrowałem na wytwórnię GAD Records, która zajmuje się wydawaniem reedycji albumów jazzowych (ale też bluesowych, funkowych, etc.)  zespołów, o których słuch już dawno zaginął. A zdecydowanie pamięć o nich należy ponownie wzniecać, bo są tego naprawdę warte. Dodtakowo, moja uległość do czeskich twórców znowu sięgnęła górą i skłoniłem swoje wyjadaczowe zmysły w tym właśnie kierunku.

W taki sposób w moje ręce , oprócz Pozorovatelnej trafił album Orkiestry Jazzowej Czechosłowackiego Radia o  nazwie Jazz ze studia "A". Jest to album z 1976 roku, na którym wydana została dokumentacja brzmienia tej orkiestry w wydaniu koncertowym. Wprawnym uchem można usłyszeć, że utwory te nie są czyste jazzowo, co jest ich wielkim atutem. Bowiem spotykamy się w nich również z klimatami big-beat'u oraz big-band'u, co bardzo wzbudziło moją ciekawość. Na pierwszy rzut oka, ciężko wyobrazić sobie takie połączenie. Ale po dłuższej chwili namysłu stwierdziłem że te dwa, a nawet trzy gatunki naprawdę mogą mieć ze sobą dużo wspólnego. 
A tutaj wersja winylowa, którą z miłą chęcią bym przygarnął :)

Na albumie dołączona jest naklejka z krótkim opisem.
Ciekawy pomysł, ale kiedyś trzeba zdjąć folię :)
W każdym z nich zachowana jest harmonia i rytmika, wszystko brzmi niczym szwajcarski zegarek nakręcony w bardzo dynamicznym rytmie. I w ten cały uporządkowany wir wrzucamy splendor improwizacyjny trąbek, pianina elektrycznego i innych instrumentów. No i voila: mamy bardzo ciekawą fuzję muzyczną. Oczywiście część utworów jest w mocniejszym procencie oparta na big-bandowym graniu (Tuturila, Hvezdy severu), a część z nich bardziej zakrawa o mocne, funkowe tematy (Stare Koreni, Ohniva reka). Uważam, że taka "biegunowość" powoduje w trakcie słuchania albumu gwarancję braku nudy po dłuższym jego przesłuchaniu . A tak mogłoby nastąpić w przypadku bazowania na jednym, niezmiennym schemacie muzycznym. Na szczęście, całe grono muzyków jazzowych, które wystąpiło na tym albumie, zadbało o to, aby ten schemat był ciągle zmienny i ciekawy.

Nie wiem czy kiedyś o tym mówiłem, ale jestem poniekąd konserwatystą muzycznym. Chodzi tu głównie o styl jazzu zastosowany w albumie. W latach 70. do łask zaczynał już wchodzić free jazz ze swoim brakiem harmonii i atonalnością. Ale w Jazz ze studia "A" wykonawcy postawili na powrót do korzeni, czyli standardowych tematów, taktów i sprawdzonych schematów improwizacyjnych . W związku z tym, słuchacz jest w stanie przewidzieć czego się spodziewać po danej kompozycji ( co bardzo mi odpowiada w jazzie), a nie jak w nowszych odmianach gatunku, tej pewności w ogóle nie posiada. Jedni uznają to za zaletę, a inni uznają to za wadę. Ale wiadomo, co człowiek to inne gusta muzyczne.

Komu mogę polecić Czechosłowacką Orkiestrę Jazzową ? Myślę, że pierwszorzędnie osobom, które lubują w eksperymentach muzycznych. Chodzi o połączenie big-bandu z jazzem, które okazuje się być bardzo wybuchową mieszanką i niejednego słuchacza może wprawić w pozytywne rzecz jasna zaskoczenie. A przy okazji słuchania, rytmika jaka wybrzmiewa z ich utworów, nakręca świetnie człowieka i pozwala osiągnąć pełny chillout. Bardzo cieszę się, że istnieje wytwórnia płytowa, która podjęła się tak tytanicznej pracy, aby odświeżać i ocalać od zapomnienia takie właśnie albumy. Dzięki nim pamięć o nich na pewno nigdy nie zaginie, a słuchacze na pewno ten wysiłek docenią.

Wasz
Muzyczny Wyjadacz.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz