niedziela, 24 lutego 2013

Muzyka jako dźwignia handlu - czyli jak trafić w gusta potencjalnych klientów

 Muzyka towarzyszy nam w codziennym życiu praktycznie na każdym kroku : w drodze do pracy, do domu, przy gotowaniu w kuchni, czy w trakcie czekania w kolejce :). Słuchanie muzyki wpływa pozytywnie na czynności wykonywane w ciągu dnia, np. nie wyobrażam sobie majsterkowania czy remontowania bez radia włączonego często na pełny regulator. A między piosenkami i informacjami, przewija się oczywiście wiele mniej lub bardziej interesujących reklam.

Większość z nich to po prostu puste slogany bez pokrycia, typu: weź nasze tabletki a ból zwieje niczym struś pędziwiatr, albo zadzwoń aby wygrać sto milionów. Ale ja ostatnimi czasy zacząłem skupiać nieco więcej uwagi na reklamy branży samochodowej.

Co miałoby skłonić przeciętnego Kowalskiego do zakupu nowiuśkiego, zaprojektowanego przez najlepszych światowych projektantów i turbodoładowanego samochodu i odwidzieć od nabycia zajeżdżonego diesla sprowadzonego od niemieckiego Turka ? Tutaj oczywiście marketingowcy mają wiele chwytów : piękne hasła, wspaniałe ujęcia, niska cena czy przystępny kredyt. Ale jest jeszcze coś co przykuwa równie sporą uwagę jak wyżej wymienione "narzędzia" - jest to po prostu muzyka ! Dobrze wyszukany utwór, dobrany do pięknych ujęć samochodu, może tak wpłynąć na psychikę odbiorcy, że podświadomie wywoła mniejsze bądź większe zainteresowanie jego zakupem.

Pierwszym przykładem jest reklama najnowszego i najbardziej rozchwytywanego modelu Volkswagena - czyli Golfa. Reklamowcy zafundowali nam dawkę bardzo ciekawych funkcji samochodu, przeplatając to testowaniem ich przez różne osoby: począwszy od farmera z Kentucky, skończywszy na młodym przystojnym macho (to wokalista "Depeszowców :)). A wszystko to okraszone zostaje kilkoma wersjami piosenki Depeche mode "People are people". Można by pomyśleć reklamodawca mówi do nas wprost : popatrz ilu nas jest, czemu jeszcze nie kupiłeś naszego wozu :) ?


Kolejny ciekawy przykład. Tym razem na ruszt idzie Mercedes (modelu nie pamiętam ale w reklamówce na pewno o tym wspomną xD). Przed naszymi oczami ukazuje się mężczyzna po 40tce oglądający z balkonu swojego apartamentu piękno metropolii pod osłoną nocy. I zaczyna się gadka, co on lubi sobie wtedy porobić.... i wtedy wchodzi ujęcie nowego modelu, w którym nasz bohater siedzi like a boss, a jazdę umila kultowy kawałek Phila Collinsa "In the air tonight". Po prostu żyć, nie umierać.



Teraz przeniesiemy się w nieco inne, bardziej amerykańskie klimaty. Koncern General Motors ogarniający kilka wielkich marek naraz, zdecydował się na wielką wyprzedaż. No cóż, za oceanem kryzys nieźle pokrzyżował im plany, co się odzwierciedla w tej reklamie. Otóż przed naszymi oczami przedstawia się niczym klucz gęsi wracających na wiosnę, stadko różnych modeli Chevroletów. Wszystkie jadą po opuszczonym lotnisku znajdującym się na jakiejś pustyni. Można byłoby powiedzieć że mamy do czynienia ze sceną z Top Gear rodem :). Ale co najistotniejsze całą reklamę umila nam  teksański rock w wykonaniu ekipy brodaczy z ZZ Top - a dokładniej utwór "La grange" (właściwa akcja rozkręca się od 1:10).


A na koniec pozostawiłem sobie najlepszy kawałek tortu :). Jak dla mnie jest to pierwowzór porządnej reklamy motoryzacyjnej. Piękny samochód, odwalający całą robotę za kierowcę, gdzie wszystkie jego zalety ukazane są w praktyce, aż w końcu czar musi prysnąć, bo czas reklamowy niestety do najtańszych rzeczy nie należy. Ale znów kierujemy się ku muzyce, i na co trafiamy ? Na Jeana Michel Jarre'a i jego bardzo znany kawałek "Oxygene 2". Połączenie systemów elektronicznego wspomagania z elektroniczną muzyką dało około 40 sekund epickiej reklamy, od której ciężko oderwać wzrok.





czwartek, 21 lutego 2013

Co ci w duszy gra - czyli rozumu nie oszukasz.

 Mój blog z powrotem zszedł na manowce . Wszytko za sprawą wielu czynników, których wymienienie nie miałoby najmniejszego sensu ... Ale teraz po tym czasie stwierdziłem, że zacznę ponownie pisać, zmieniając trochę swoje podejście (głównie ilościowe) do tematu. Po prostu człowiek pod wpływem chwili jest w stanie napisać coś bardziej konstruktywnego aniżeli po długotrwałym i celowym wymyślaniu odpowiedniego tematu.

Jesteśmy skonstruowani tak a nie inaczej, że nasz rozum bardzo często podświadomie podsuwa nam różne informacje pod postacią różnych bodźców. Chociażby szeroko rozumiana intuicja, pozwalająca na podstawie analizy przypuszczeń stwierdzić prawie nieomylnie konkretne fakty. A teraz skierujmy się bardziej w stronę muzyczną .
Pewnego razu w trakcie pisania kolokwium z dość ciężkiego przedmiotu, nie wiedziałem jak rozwiązać zadanie. Nie pomogło skupiane się. Szukanie jakichkolwiek informacji było bezcelowe. Jeśli można tak stwierdzić, mózg sam za mnie to stwierdził i nagle jakby nigdy nic zacząłem słyszeć w podświadomości  jakąś śmieszną piosenkę z lat 80. ( teraz już nie pamiętam jaka). Ale w tym momencie mózg się totalnie wyłączył i odmówił dalszej współpracy :D.

Ale takie działanie ze strony mózgu wcale nie musi być negatywne. I tu się nasuwa drugi przykład. Zmęczony po kilku godzinach zajęć, musiałem jeszcze wybrać się na mało ciekawy wykład. Na tą opinię złożyło się podejście wykładowcy do tematu i inne podobne czynniki. Nagle w tym całym znużeniu mój mózg podświadomie podsuwa mi inną piosenkę - mianowicie mało znany utwór zespołu Ultravox "Waiting". Po krótce wyjaśniając bardzo ciekawe połączenie spokojnych śpiewów kobiecych a następnie zestawienia mocnych uderzeń perkusji i ciekawej partii gitarowej połączonego z charyzmatycznym wokalem. To był jak dla mnie w małym procencie, ale jednak pobudzający bodziec.


Podsumowując, nasz rozum jeszcze niejednokrotnie zaskoczy nas w postaci takich lub innych informacji :). W moim przypadku,dzięki temu napadła mnie myśl, aby z powrotem zacząć coś pisać. Ktoś inny może skłoni się w kierunku jakichś refleksji. Może warto byłoby przemyśleć czemu mózg podsuwa nam taki a nie inny bodziec ?  Może dzięki temu nastąpi jakaś zmiana bądź przełom w pewnej dziedzinie naszego życia ? Pamiętajcie, myślenie nie boli :)