środa, 28 lutego 2018

Jazz ? Tak, to oczywiste ! #1

Pierwszy artykuł, pierwsze odkrycia, a na ruszcie album który wsławił się w szeroko rozumianym świecie jazzu aż po dzień dzisiejszy.  Pierwszy spośród stu w rankingu albumów, które wstrząsnęły światem wg magazynu Jazzwise. 66. miejsce w rankingu 100 największych albumów Rock and rolla (chociaż z rockiem ten album nie ma za wiele wspólnego )prowadzony przez magazyn Rolling Stones. Proszę Państwa, przedstawiam wam Kind Of Blue  Milesa Davisa.

   Nie musiałem długo zastanawiać się nad tym wyborem, ponieważ odkrywanie jazzu od tak istotnego albumu ma pełne uzasadnienie. Oparcie się o standardy, jakie wyznaczył Davis na tej płycie oraz na innych w swoim dorobku artystycznym, pozwala najlepiej zrozumieć tok rozwoju gatunku w tamtych czasach, jak i tworzenia się jego nowych odłamów.

Ciekawostki
       Kind of Blue poprzez swoją popularność dorobił się już wielu recenzji, ocen, analiz i wszelkiego rodzaju rozmyślań. Ciężko jest w tym temacie wymyślić coś nowego, odkrywczego. Ale można śmiało wyciągnąć mocą niczym herbata ekspresowa esencję ciekawostek na ten temat, aby przybliżyć wam specyfikę tematu 
  • Tak bardzo charakterystycznym zachowaniem dla Milesa było to, że zwołał cały zespół do studia w niewiadomym przez nich celu. Dopiero później okazało się, że nagrywają album i stoją przed faktem dokonanym, bez żadnych wcześniejszych przygotowań i wytycznych. I takim oto sposobem cały dzień spędzony w studiu z kompletem czterech taśm dał początek nowemu albumowi, który później urósł do rangi legendarnego.
  • Prawie wszystkie utwory  zostały nagrane w czasie tej jednej sesji z wyjątkiem Flamenco Sketches. Tutaj Davis postanowił o ponownym nagraniu tego utworu, ponieważ nie był do końca zadowolony z efektu. Ten fakt został uwieczniony na wydaniu CD, gdzie mamy wersję oryginalną i drugą , alternatywną.
  • Nawiążę do tego aspektu w dalszej części artykułu, lecz teraz lekko podkreślę następną ciekawostkę. Prawie wszystkie utwory w albumie są skomponowane jako 12-taktowy blues w rytmie na 6/8, jedynie przy Blue In Green  mamy do czynienia z  4 taktowcem przechodzącym w 10-taktowiec.

 Analiza własna tematu 
             A teraz najciekawsza, zgodnie z założeniem dość luźna forma interpretacji tego otóż albumu w obliczu własnych, wcześniejszych doświadczeń związanych ze słuchaniem jazzu. 
    
      Na potrzeby tej skromnej analizy, w trakcie przesłuchiwania albumu stworzyłem tzw. pięciostopniową skalę intensywności dla poszczególnych instrumentów. Do tego dołożyłem wykres długości trwania poszczególnych utworów na płycie. Nie jest to za bardzo odkrywcze posunięcie, ale zdecydowanie pozwala na wyciągnięcie dość ciekawych wniosków, które mogą zaprocentować przy analizie następnych albumów muzycznych.  Wyniki dla Kind Of Blue są następujące:
  •       Najdłużej trwającym utworem jest All Blues,  natomiast najkrótszym Blue In Green. Ten drugi jest zdecydowanie bardziej zaskakujący co do udziału instrumentów, bowiem odpada tak mocno przewijająca się partia saksofonów i rytmicznej perkusji. Natomiast partia klawiszy dostaje tutaj zdecydowane pole do popisu.
  •        Najbardziej uwydatnionymi partiami w albumie są oczywiście partia trąbki oraz saksofonów (altowych i tenorowych).
  •       Najmniej udzielającymi się partiami są kontrabas i perkusja. Pełnią one bowiem rolę ustalającą i podtrzymującą rytmu po improwizację. Udzielają się w utworach na dość subtelnym poziomie, zwłaszcza kontrabas, który jest na granicy słyszalności.
  •       Na dużą uwagę zasługują klawisze, które otrzymały w dwóch utworach bardzo duże pole do popisu, a zwłaszcza w Freddie Freeloader. Jak później się okazało, w tym utworze do fortepianu zasiadł wyjątkowo Wynton Kelly zamiast Billa Evansa. Oczywiście obydwoje Panowie wielokrotnie przewijali się w towarzystwie Davisa i tworzyli z nim ciekawe kompozycje ( o czym też na pewno kiedyś wspomnę przy okazji innych albumów).
  •       Różnice między oryginałem, a alternatywną wersją Flamenco Sketches są na moje ucho bardzo małe i na dobrą sprawę, ciężko jest je odróżnić.


        Jak widać, są to dość oczywiste spostrzeżenia, ale jednak mówiące dużo o stylu i sposobie tworzenia przez samego Milesa oraz bardzo często zmieniającego się zespołu towarzyszącego. Na dużą uwagę zasługuje fakt zastosowania kompozycji bluesowej w utworach.  Album został utworzony w momencie zamierania bebopu, tak bardzo charakterystycznego odłamu jazzu z lat 40tych, którego charakterystyczne cechy w utworach to przede wszystkim głośność i nerwowość fraz. Standardowo, główny temat pojawiał się na początku, następnie wprowadzał improwizację instrumentów, a na końcu pojawiał się ponownie, tym razem wieńcząc utwór.  Album Davisa, który równie dobrze mógł pójść już w nurt tworzącego się wtedy cool jazzu, zaczerpnął się jeszcze raz, ale tak bardzo porządnie, w rwącym nurcie bebopu. Było to dla wielu krytyków i słuchaczy wielkim zaskoczeniem, które przesądziło o tym że album ten pozostał do dziś niepodważalną legendą gatunku.

        Kończąc ten artykuł, myślę, że kluczem do muzyki Milesa jest właśnie eksperymentowanie, niezależność, nieobliczalność i sporo odwagi. To te właśnie czynniki pozwalały mu wybić się na wyżyny swoich umiejętności, które to następnie wydawały obfite plony muzyczne w postaci coraz to znakomitszych albumów.
   
     Wasz  Muzyczny Wyjadacz :)

      Źródła zaczerpnięte na potrzeby artykułu:
1. Berendt J.E. Wszystko o Jazzie , PWM Kraków 1991.
2. Artykuł Kind Of Blue: 50. rocznica,  http://jazzforum.com.pl/main/artykul/kind-of-blue-50.-rocznica.

niedziela, 25 lutego 2018

Jazz ? Tak, oczywiście ! - Prolog

   Od pewnego czasu zauważyłem, że jazz w moich preferencjach muzycznych stał się trochę mniej istony na rzecz innych odłamów muzyki. Zawsze starałem się czegoś z tego gatunku posłuchać, chociażby radia okroju Radio Swiss Jazz albo oprzeć się na znanych, dość oklepanych już wykonawcach. Ale odkrywaniem nie mógłbym tego nazwać w ani jednym calu. Na szczęście ostatnimi czasy, zauważalny jest trend popularyzatorski, który chce jazz upowszechnić wśród szerszego grona odbiorców. Nie chcąc być bardzo ogólnikowym w tej kwestii, bardzo cieszy mnie fakt propagowania jazzu przez sieć Empik, która stworzyła całą serię płyt z najbardziej sztandarowymi utworami, standardami należącymi do największych ikon - przedstawicieli tego otóż gatunku. Mamy tam szeroki wachlarz artystów zagranicznych (Davis, Coltrane, Armstrong) , jak również polskich (Komeda, Śmietana, czy Namysłowski), zgodnie z porzekadłem: "Cudze chwalicie, a swego nie znacie".

    Prawdopodobnie ta akcja, ale również inne bodźce spowodowały moją chęć do głębszego odkrycia niezbadanych jeszcze przeze mnie ścieżek Jazzu. A jest ich wiele i stąd mój pomysł na rozpoczęcie pewnego rodzaju serii, w której postaram się poruszyć dorobek znanych jazzmanów, chociaż nie ukrywam, że bardziej mojemu odkrywaniu będzie sprzyjać skłonienie się w sferę twórców niezależnych.
   
    Jedno jest pewne - tą serię traktuję jako luźny pomysł, który będzie ewoluować często w trakcie zamieszczania następnych wpisów. Na pewno nie chciałbym skłaniać się w pisanie biografii twórców i wypisywania ich całego dorobku płytowego. Zdecydowanie chę postawić na analizę najbardziej udanych, uznanych, godnych polecenia albumów twórców jazzowych. Analizowania tego pod kątem własnych odczuć, jak również oparcie się pod względem merytorycznym, którym są chociażby książki, czy artykuły prawiące o tematyce z jazzowej. Myślę, że takie połączenie nada większego obiektywizmu do tej serii.


    Mam nadzieję, że ta seria pozostanie na długi czas i spowoduje choćby w małym stopniu rozpropagowanie tak ciekawego, nieodkrytego, nieobliczalnego wręcz gatunku jakim jest jazz :).