
składu z Sydem Barretem, a skończywszy na rozłamie grupy. Co najciekawsze, Mark Blake opisuje w swojej książce również dorobek solowy każdego z członków grupy, co bardzo mnie zainteresowało. Sam osobiście mam prawdopodobnie wszystkie albumy Davida Gilmoura, ale jeśli chodzi o Rogera Watersa, nie jestem przekonany do jego wizji muzyki.
Jednakże tym razem postanowiłem zgłębić się w dorobek solowy Richarda Wrighta - klawiszowca Floydów. Jego albumy nigdy nie przetrwały zbyt długo na rynku muzycznym i nie zyskały wielkiej popularności. Po prostu Wright nie skupiał się na tym, żeby komponować pod jak największą publikę, tylko tworzył z potrzeby, można by powiedzieć samorealizacji. W swoich utworach pozostawił cząstkę siebie, bo niektóre utwory traktują na temat jego rozstania z żoną i wyczuwalne są też związane z tym emocje, jak również problemy w Pink Floyd (Wright w tym czasie został wyrzucony z zespołu, głownie na prośbę Watersa). W albumie Wet dreams Wright gra wspaniałe partie fortepianowe, a wprawni słuchacze dopatrzą się tam analogii z Floydowskim brzmieniem ( Wright skorzystał z porzuconych kiedyś pomysłów). Oprócz fortepianu usłyszymy dobrze komponujące się partie saksofony i gitary zarówno elektrycznej jak i akustycznej. Tak jak wcześniej mówiłem, warstwa tekstowa traktuje o problemach trapiących wtedy Wrighta, stąd ta melancholia przeplatana z nadzieją na lepszą przyszłość. Mimo tego że płyta nie okazała się wielkim bestsellerem, to jednak zyskała wartość w oczach zagorzałych fanów zespołu. Osobiście, każda rzecz wiążąca się z Pink Floyd jest warta mojej uwagi i dobrym powodem do zgłębienia własnej wiedzy nt zespołu :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz