Witajcie ponownie !
Jak widać, seria jazzowa nie
zamiera. Jest wręcz przeciwnie. Coraz częściej zdarza mi się trafić na albumy ,
bądź zespoły, które wzbudzają we mnie duże zainteresowanie. A przy okazji dają
okazję do przekazania bardzo ciekawych rzeczy każdemu z czytelników mojego
bloga . Jak mawia klasyk, apetyt rośnie w miarę jedzenia. I ta myśl ostatnimi
czasy bardzo mi przyświeca. Niejednokrotnie trafiam na jakiś bodziec,
ciekawostkę, cokolwiek, o czym z dużą ochotą mógłbym popisać na blogu.
Poszukiwać i odnajdywać wszystko w swoim czasie
Nie była może to przyjemna
informacja, bowiem z wiadomości dowiedziałem się o śmierci bardzo znanego
kompozytora jakim był Jerzy Milian. Najbardziej zapamiętany został dzięki
albumowi, który nagrał z udziałem Orkiestry Rozrywkowej PRiTV w Katowicach. W
poszukiwaniu pozostałych płyt autorstwa Miliana natrafiłem na wydawnictwo
muzyczne, które zajmuje się tworzeniem wznowień albumów, które kiedyś były
przez wszystkich znane i lubiane, a w miarę upływu czasu zapomniane. I takim
oto sposobem natrafiłem tam właśnie na nieznane mi dotąd znalezisko.
Moi drodzy, dzisiaj na tapetę
wrzucam album Pozorovatelna czeskiego zespołu o nazwie Jazz Q. Wracając pamięcią do moich starszych
artykułów, pisząc o czeskich zespołach albo o pewnych czeskich
"fanaberiach" muzycznych, pod sam koniec stwierdzałem, że takie
eksperymenty i odwaga w tworzeniu czegoś mało spotykanego naprawdę może mieć
sens. I tutaj, w przypadku Jazz Q również moja intuicja nie pomyliła się ani
trochę.
Mamy do czynienia z interesującą
mieszanką pianisty Martina Kratochvila oraz gitarzysty Lubosa Andrsta. Można
powiedzieć, że z tego duetu wyniknął album jazzrockowy. Ale wystarczy dosłownie
kilka minut słuchania, aby stwierdzić, że jest to coś więcej niż standardowy
jazzrock. Byłem pod wielkim wrażeniem gry na gitarze Andrsta, w pewnych
momentach wydawało mi się nawet, że jego ostra i zacięta improwizacja zakrawa inspiracyjnie
o Santanę, czy też innych twórców, którym bluesowo rockowy polot nie był i nie
jest obcy. W przypadku fortepianu, a dokładniej to pianina elektrycznego,
niejeden znawca tematu powinien zwrócić uwagę jak wybrzmiewa on w
poszczególnych utworach. Tutaj także
można zauważyć pewne podobieństwa w stylu gry. A dokładniej, zauważam tu
podobne zagrywki jak u Herbiego
Hancocka, którego kompozycje naprawdę uwielbiam i cenię za modernistyczny styl
improwizacji na pianinie. Warto wspomnieć jeszcze, że wersja zremasterowana albumu Pozorovatelna posiada również drugą płytę, na której znajdują się utwory dotąd niepublikowane, nagrywane chociażby z Orkiestrą Jazzową Czechosłowackiego Radia oraz na festiwalu w fińskim Pori w 1972 roku.
Europejski okaz Free Jazzu
Co w tym albumie zasługuje jeszcze
na uwagę ? Na pewno fakt, że europejski album potrafił zostać nagrany w tak
bardzo utożsamianej z Ameryką odmianie gatunku, jakim był free jazz. Otóż ten
ewolucyjny następca tradycji jazzowej zdecydowanie pokazywał przewagę wśród czarnoskórych
muzyków, którzy to właśnie afiszowali dzięki niemu swoją niezależność,
indywidualność i niepowtarzalność. Tak bardzo charakterystycznym dla free jazzu
jest brak harmonii, odrzucenie bazowania na pewnych akordach w trakcie
improwizacji i szeroko rozumiana atonalność. Jednym słowem słuchacz, który był
zawsze w stanie przewidzieć dalszy przebieg kompozycji, we free jazzie zrobić
tego nie mógł. Miało to wywołać w nim lepsze wrażenia w odbiorze muzyki i
wzbudzić w nim zainteresowanie w miarę upływu każdej nuty, taktu, frazy w
utworze.
Jazz Q okazuje się, nie spoczął
na laurach. Panowie Kratochvil i Lubos nadal tworzą świetny duet, który owocuje
w nowe albumy. Może nie jest ich tak sporo, w myśl zasady "lepiej iść w
jakość, niż ilość", ale na pewno mogą być dumni ze swojego
przedsięwzięcia. Dosłownie przed chwilą przeczytałem, że w Chorzowie w
okolicach maja ma być zorganizowany ich koncert, gdzie zagrają swoje najbardziej
znane utwory, także te z Pozorovatelnej.
Sądzę, że może być to bardzo ciekawe doświadczenie muzyczne, zwłaszcza, że w
trakcie słuchania tego albumu czuję, że chcę więcej i więcej. Czego bardzo przy
słuchaniu każdej muzyki sobie, ale przede wszystkim wam życzę :)
Wasz
Muzyczny Wyjadacz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz