niedziela, 15 listopada 2015

Włoskie chłopaki mają to coś, czyli czar muzyki Sinatry i Martina

Witajcie ponownie !

Klasycznie napiszę, że pogoda nas wyjątkowo dzisiaj nie rozpieszcza. Przynajmniej tuta, gdzie mieszkam :) Podobno przeglądanie fejsa nie jest produktywne, do czasu gdy trafisz na świetny utwór lub jakiś artykuł, który cię ujmie swoim tematem. Tym razem trafiłem na to pierwsze.

I jakim zaskoczeniem była udostępniona przez mojego kolegę ( jeszcze raz dzięki Patryk !) piosenka Deana Martina o dość nietypowym tytule, bo "Ain't That A Kick In The Head". Najpierw pomyślałem sobie - ooo świetnie lata 40te ! A następnie - o cholera, niemożliwe, że to nie śpiewa Sinatra. A jednak !

W ten sposób doszedłem do takiego wniosku, że tak wiele rzeczy wspólnych znalazłem między Sinatrą i Martinem. Aż ciężko uwierzyć, że nie są rodzeństwem, bo ktoś niewtajemniczony z pewnością mógłby tak rzec. Mają tak złudnie podobne wokale, że trudno jest wypatrzyć różnicę. Niepowtarzalny, zerofałszowy głos.

Lata 30. i 40. to dla Ameryki nie tylko okres prohibicji. Był to równiej okres napływu sporej ilości imigrantów, za czym idzie wielokuturowości. Z jednej strony Włosi , ze swoimi mafioso, z drugiej Chińczycy ze swoimi Chinatown.Trochę ciemnych charakterów chcących zbić grube dolary i więcej tych, którzy za chlebem dotarli aż za ocean. Sinatra i Martin  jako biedni Włosi w szybkim tempie wybili się ponad margines, wywołując furorę dzięki swojemu talentowi wokalnemu i aktorskiemu. Do tego zyskali uznanie rzeszy Amerykanów, który piali wręcz z zachwytu za każdym razem słysząc ich świetne songi.

Ooo tak ! Włoskie chopaki mają to coś !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz