Witajcie moi drodzy w cotygodniowej serii jazzowej na moim blogu ! Jak widać za oknem, pogoda nadal nam dopisuje, a pomysłów na jej wykorzystanie jest w milionach. I niekoniecznie chodzi o pisanie nowych artykułów. Ale nie martwcie się - ta seria i inne działają nadal jak tryby w szwajcarskim zegarku. Dzisiaj zastanawiałem się nad paroma kandydatami do wpisu. Ale już dawno temu jeden z nich tkwił w moich zacnych planach. Dodatkowo stwierdziłem, że mieszanki gatunkowe z jazzem bardziej mi podchodzą przy pisaniu niż czysta klasyka gatunku. I voila - dzisiejszym bohaterem jest album Nova Synteza zespołu Blue Effect (albo jak ktoś woli oryginał, Modry efekt).
Bardzo prosta i minimalistyczna okładka tłumaczy właściwie istotę albumu. Jak widać, nie zawsze potrzeba mega fajerwerków, żeby zachęcić słuchaczy :)
Ach, ci Czesi to mają łeb !
|
Wierzcie mi, albo nie, ale ten album spośród moich poszukiwań w otchłaniach jazzu najbardziej utkwił w mojej głowie. Album powstał w roku 1971 początkowy tylko w wydaniu czarnopłytowym. Twórczość tego zespołu przypada właśnie na lata 70., a ze względu na kraj pochodzenia ( i nie tylko) ma wiele wspólnego z zespołem Jazz Q oraz Orkiestrą Jazzową Czechosłowackiego Radia. Co do gatunku, jest to tak jak wspomniałem prędzej mieszanka jazzu z wszechobecnym wtedy beatem. Ale wprawne ucho na pewno dosłyszy tam więcej powiązań. Po krótce mówiąc, album nie bez kozery nazwano Novą Syntezą. Otóż doszło do połączenia sił muzyków z orkiestry symfonicznej razem z zespołem grającym rockowo-bluesowe brzmienia. Takie nietypowe połączenie utworzyło bardzo ciekawe, eksperymentalne wręcz brzmienie, którego nie powstydziłyby się współczesne zespoły.
Muzyczna mieszanka wybuchowa
Chyba lepiej nie da się określić tego albumu. Nawet, gdy słucham go po raz n-ty, zawsze znajdę choćby tyci powiązanie z innymi wykonawcami, czy stylami muzycznymi. Oczywiście, ciężko jest je tak teraz wszystkie przypomnieć, ale postaram się kilka wymienić:
- pierwszy utwór na płycie Ma Hra został inspiracją dla utworu z 2003 roku The Magic Key duetu One-T oraz Cool T. Wykorzystano w nim początkowy motyw od Ma Hra jako powtarzający się sample, co okazało się świetnym pomysłem na ówczesny podbój listy przebojów,
- niektóre partie w utworach bardzo mocno kojarzą mi się z Tubular Bells Mike'a Oldfielda oraz (w mniejszym stopniu) z twórczością zespołu The Alan Parsons Project. Jest to dość oczywista zależność - na tych albumach mamy do czynienia z multiinstrumentalizmem i nieco progresywnym brzmieniem konkretnych partii muzycznych,
- partie psychodeliczne można kojarzyć tutaj z różnymi zespołami, ale mi najbardziej na myśl przychodzą niektóre utwory (ale oczywiście nie wszystkie) od Genesis, które były w ich albumach swoistą"odskocznią" od transu progresywnego.
Czarny kruk, czy może feniks z popiołów ?
Podsumowując temat, o zespole Modry Efekt można byłoby pisać tygodniami. Jest tam tyle wątków i ciekawostek do rozwinięcia, które dodają jeszcze bardziej smaczku, żeby posłuchać tego albumu, ale również pozostałego ich dorobku muzycznego. A ten był naprawdę pokaźny i równie ciekawy. Aż dziw, że poraz kolejny muszę dojść do wniosku, że tego typu zespoły dopiero teraz zostają na nowo doceniane wśród słuchaczy i przeżywają swoisty renesans. Tutaj jeszcze należałoby bardziej zadbać o wznowienia takowych wydawnictw ( tak jak to robi np. GAD Records). Co do Novej Syntezy, ten album doczekał się wydania na płycie CD. Dokonało tego studio Bonton Music dopiero w 1997 roku. Płyta ta jest cholernie droga i słabo dostępna. To samo z wersją czarnopłytową.
Myślę, że ten album naprawdę jest wart kolejnego wznowienia, ponieważ w swoich czasach był swoistym ewenementem na skalę europejską, może i światową. Bo kto o zdrowych zmysłach wpadłby na pomysł takiego ekstrawaganckiego grania z orkiestrą ? I nie mylmy tego z popularnymi teraz wersjami symfonicznymi nagrywanymi przez wszelakie zespoły. Optymistycznie kończąc, temat jest rozwojowy i może kiedyś doczekamy się takich okazów płytowych w swoich Wyjadaczowych zasobach. Czego sobie i Wam gorąco życzę :)
Wasz
Muzyczny Wyjadacz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz