poniedziałek, 2 kwietnia 2018

Warsztatowe zmagania gramofonowe - TechWyjadacz #2

Witajcie moi drodzy w ten dość zimnawy,  ale słoneczny lany poniedziałek!  Ze względu na święta zrzuciłem nieco z obrotów i tym razem postanowiłem wstawić na blogu wpis,  ale niekoniecznie na temat muzyki.  Zważywszy na to,  że już pierwszy wpis o tematyce stricte technicznej pojawił się trochę czasu temu,  stąd ten ma numerek drugi.  A postaram się w nim opisać co nieco moje próby naprawy gramofonu GS-464.

Z poczatku problem wydawał się być błahy: gramek nie trzymał właściwych obrotów,  raz rzęził jakby wstał lewą nogą,  po czym znów chodził jak marzenie. Niestety, taka usterka była dość uciążliwa, więc postanowiłem zabrać się do jej usunięcia. Chociaż nie wziąłem pod uwagę tego, że jestem nieco zielony w tych tematach, stąd po drodze natrafiłem na parę niespodzianek ... i chyba ta naprawa jeszcze nieco potrwa.

Czytając zasoby internetu i mądrości znawców techniki wyszło że albo kondensatory na płytce są już do niczego, albo trzeba będzie wymienić fotorezystory. Podłapałem więc pierwszą opcję, kupiłem nowe, podmieniłem, gdzie tylko była możliwość. Niestety nie pomogło. Wręcz przeciwnie - silnik napędzający talerz jeszcze wolniej chodził. Przy okazji wylutowywania, moja lutownica narobiła szkód w płytce i trzeba było się ratować prowizorkami :) Koniec końców wróciłem do stanu pierwotnego, czyli starych kondesatorów.

Rozbebeszony pacjent na stole majsterkowicza :) Niby prosta konstrukcja ale dla mnie to jest nadal niezła zagwozdka.

To właśnie jedna z prowizorek przy lutowaniu. Inaczej byłoby przerwanie obwodu i większy problem :)

Teraz nasuwa się pytanie co dalej ? Wróciłem do stanu pierwotnego, choć przy okazji coś się stało z przyciskiem startu. Prawidłowo, gramofon powinien normalnie działać samodzielnie po jego wciśnięciu.... lecz bez dalszego jego przytrzymywania. Tutaj akurat nie umiem dojść do ładu.

Tutaj jeszcze rzut oka na cały układ sterowania, z moimi genialnymi lutami :)
Jeśli chodzi o fotorezystory. Nie jest to spory wydatek, ale zauważyłem w trakcie moich rozkmin, że niekoniecznie one mogą powodować takie anomalie w obrotach gramofonu. Musimy jeszcze dodać do tego moje mniej lub bardziej skuteczne ingerencje, które nie wiem czy czegoś dodatkowego nie napsuły w elektronice.

Podsumowując moje zmagania, wpadłem na pewien pomysł. Myślę o znalezieniu podobnego gramofonu na częśći, tak żeby przełożyć z niego całą płytkę. Ostatnio zaopatrzyłem się już w nieco lepszą lutownicę i resztę przydatych gratów, więc sądzę, że taki zabieg powinien ożywić starą, lecz poczciwą konstrukcję Unitry. Jak tylko czas i chęci pozwolą, przedstawię wam dalsze losy moich napraw serwisowych. Mam nadzieję, że będą to tylko same dobre wieści :)

Wasz 
Muzyczny Wyjadacz.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz